Dziś przypominam między innymi jednego z zawodników, który... popadł w konflikt z prawem.
* * *
Arturas STESKO (Widzew Łódź, 2000, 2001)
Do polskiej ligi miał dwa podejścia. Po raz pierwszy pojawił się na początku 2000 roku, a debiut w ekstraklasie zanotował 12 marca 2000 roku w meczu Widzew - Ruch Chorzów (1:0). Spędził w Łodzi raptem kilka miesięcy, a mecze zazwyczaj zaczynał na ławce rezerwowych. Drugie podejście miało miejsce jesienią 2001 roku, ale wówczas grał bardzo mało. Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju zagrał 16 razy i strzelił jednego gola.
Urodzony 25. marca 1976 roku litewski pomocnik zaliczył też roczny epizod w niższych ligach niemieckich (TSV Havelse - czwarta liga), a także krótkie pobyty na Ukrainie (Borysfen Boryspol, II liga) i Rosji (Baltika Kaliningrad), a generalnie całą karierę spędził w rodzinnym kraju, reprezentując barwy dwóch klubów - Żalgirisu Wilno i Vetry Wilno. W jego dorobku znajdują się dwa krajowe puchary i mistrzostwo Litwy, a w A-Lydze zanotował 208 występów i strzelił 37 goli. Zanotował też pięć gier w reprezentacji kraju.
Czym obecnie zajmuje się były piłkarz Widzewa? Od 2018 roku prowadzi wraz z bratem akademię piłkarską w Trokach (FA Trakai). Wcześniej był dyrektorem sportowym - najpierw w Żalgirisie, a potem w FK Troki. Kandydował też przed laty w wyborach do rady gminy Troki (niestety nie wiem, z jakim skutkiem).
Prince MATORE (Radomiak Radom, Sokół Tychy, Raków Częstochowa, 1995-98)
Trzy i pół roku spędził w Polsce defensor z Zimbabwe. Trafił do naszego kraju na początku 1995 roku, a jego pierwszym klubem był drugoligowy wówczas Radomiak, w którym zagrał 17 meczów i strzelił jednego gola. Klub spadł do trzeciej ligi, a Matore... wylądował w ekstraklasie. Zadebiutował w niej 15 października 1995 roku w meczu Lechia/Olimpia Gdańsk - Sokół (0:0). Łącznie przez trzy lata zanotował 55 występów w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej.
Zarówno przed przyjazdem do Polski jak i po opuszczeniu naszego kraju grał jedynie w Zimbabwe. Po zakończeniu kariery zajął się pracą szkoleniową. Pracował jako asystent i pierwszy trener w Chicken Inn FC, a w styczniu pojawiła się informacja o tym, iż podjął pracę w Sheasham FC.
Matore zasłynął tym, że bardzo szybko przyswoił sobie język polski. Pobyt w Polsce wspomina miło, a w poprzednim sezonie przebąkiwał nawet o przyjeździe na staż do Rakowa Częstochowa.
Kamil MATUSZNY (Kujawiak Włocławek, 2005)
Czech nigdy nie zagrał w polskiej ekstraklasie, występował jedynie na jej zapleczu. Zimą 2005 roku trafił do Kujawiaka Włocławek i spędził w klubie raptem kilka miesięcy, rozgrywając w tym czasie dziesięć meczów w II lidze.
Urodzony 25 listopada 1974 roku czeski pomocnik do Polski trafił w wieku 30. lat. Miał wówczas na koncie 53 mecze i 4 gole w najwyższej klasie rozgrywkowej w Czechach. Zarówno przed transferem do Włocławka jak i po wyjeździe z Polski grał tylko w rodzinnym kraju - m.in. w Bohemiansie Praga i Slovanie Liberec. Karierę zakończył w 2010 roku. Niestety nie wiem, co się z nim obecnie dzieje.
Peter CVIRIK (Lechia Gdańsk, 2009-10)
Kolejny obcokrajowiec, który trafił do Polski mając na koncie wiele lat gry w piłkę. Słowacki obrońca graczem Lechii został tuż przed 30. urodzinami. Nie był jednak kompletnie anonimowym grajkiem - miał na koncie dwa mistrzostwa kraju, dwa krajowe puchary oraz występy w europejskich pucharach.
Zanim przyjechał do Polski, występował wyłącznie w rodzinnym kraju. Był związany ze Slovanem Levice, Duklą Bańska Bystrzyca, MSK Żylina, Matadorem Puchov, Spartakiem Trnawa, Artmedią Petrżalka i FK Senica. W naszej ekstraklasie zadebiutował 28 lutego 2009 roku w meczu Lechia - Śląsk Wrocław (1:1). Łącznie w elicie zanotował 21 występów i strzelił jednego gola.
Po odejściu z Gdańska trafił na krótko do Rumunii (11 meczów i 2 gole w barwach Universitatei Kluż). Ponoć na początku 2011 roku znów pojawił się w Gdańsku i starał o ponowny angaż w Lechii, ale po dwóch treningach został odesłany do domu. Próbował też wówczas, bez powodzenia, zaczepić się w węgierskim Debreczynie. Grał potem jeszcze w Spartaku Trnava, czeskiej Vysocinie Jihlava (10 meczów) i TJ OFC Gabcikovo. W najwyższej klasie rozgrywkowej w Słowacji w swojej karierze rozegrał 194 mecze i strzelił 16 goli. Niestety nie wiem, czym zajmuje się obecnie.
Frankline Njiwah MUDOH (1998-2002, Legia Warszawa, Korona Kielce, Jeziorak Iława)
Tego ananasa we wspomnieniach zabraknąć nie mogło. Zanim jednak o pozaboiskowych wyczynach trochę o sporcie. Urodzony 28 czerwca 1976 roku (przynajmniej oficjalnie) Kameruńczyk przed przyjazdem do Polski grał tylko w rodzinnym kraju (PWD Bamenda). W naszej ekstraklasie zadebiutował 22 sierpnia 1998 roku w meczu Legia - Amica Wronki (3:1), a łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył tylko cztery występy.
Kameruński pomocnik występował także w niższych ligach (dawna druga, trzecia i czwarta liga). Na drugim poziomie rozgrywkowym zaliczył 21 występów. Jacek Bednarz na łamach sport.pl stosunkowo niedawno wspominał go jako radosnego, uśmiechniętego faceta, ale także wielkiego lenia, który korzystał z każdej nadarzającej się okazji, by nie przykładać się do treningów czy założeń taktycznych.
Z Mudohem wiąże się też sprawa "odbarwiania dolarów". Chodziło o zabarwione na czarno pieniądze, które dzięki specjalnym odczynnikom dodawanym do wody miały odzyskać pierwotny kolor (zielony). Za odczynniki oczywiście trzeba było zapłacić, a biznesmen z Iławy ponoć stracił 1,6 miliona złotych. Oczywiście dolary nie uzyskały pożądanego koloru. W sprawę zamieszany był m.in. piłkarz, który spędził za kratkami kilkanaście miesięcy... Wg transfermarkt jego kariera piłkarska zakończyła się w 2002 roku. Co się z nim dzieje teraz - niestety nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez moderatora